Jeżeli:
– usprawiedliwiasz jego/jej złe humory, raniące zachowania, wybuchy złości,
– znosisz upokorzenia, trzymając się chwil, kiedy był/była dla Ciebie dobry/a,
– nie lubisz jego/jej charakteru, zachowań i postaw a zarazem wierzysz, że dla Ciebie się zmieni,
– związek z nim/nią powoduje, że masz coraz mniejsze poczucie własnej wartości,
– związek z nim/nią narusza na szwank Twoją równowagę emocjonalną, zdrowie,
– nie możesz zrozumieć, dlaczego on/ona Cię rani, choć tak się dla niego/niej poświęcasz,
– pomimo bólu nie potrafisz się z nim/nią rozstać, a jeżeli to zrobiłaś/łeś, to chcesz wrócić,
– sposobem na ukojenie Twojego cierpienia i lęku jest kolejny ,,burzliwy” związek…
… to znaczy, że jesteś osobą, która kocha za bardzo.
Syndrom „kochania za bardzo” dotyczy wielu kobiet i mężczyzn. Osoby, które wpadły w sidła takiej miłości trwają w związkach, w których czują się nieszczęśliwe, ranione i zagrożone, a pomimo tego NIE POTRAFIĄ zakończyć bolesnej relacji. Dają z siebie wszystko, poświęcają się dla partnera/partnerki i są zdolne do podjęcia wszelkich wysiłków i starań, aby wpłynąć na niego/nią i zmienić jego/jej zachowanie. Znoszą przy tym nie tylko cierpienie emocjonalne, ale nierzadko także przemoc psychiczną i fizyczną. Trwają w swojej iluzji, że jeśli tylko będą wystarczające „dobrzy” i się postarają, to partner/partnerka zechce dla nich się zmienić. Ceną, jaką kochający za bardzo płacą za ten wysiłek, jest nie tylko frustracja i doświadczanie ciągłych porażek w próbach zmiany partnera, ale przede wszystkim pogarszający się stosunek do samej/samego siebie – coraz gorsze myślenie o sobie, poczucie wstydu, gorszości, bezwartościowości i winy.
Kochanie za bardzo często określane jest jako uzależnienie od „miłości”. Jest groźne podobnie jak alkoholizm czy narkomania, gdyż niszczy osobowość i życie człowieka. Partner w takim związku staje się „narkotykiem” – jego obecność lub brak decyduje o tym jak czuje się „uzależniony”. Całe życie kochających za bardzo krąży wokół partnera – jego zachowań, problemów, prób zmiany i zatrzymania go/jej przy sobie. Skupianie się na sprawach partnera powoduje, że kochający za bardzo mają kłopot z odczuwaniem własnych potrzeb i uczuć, zacierają się ich własne granice i tożsamość.
Czasem, gdy ból i cierpienie jest już nie do zniesienia, kochający za bardzo decydują się na zakończenie związku, niestety rzadko kiedy udaje im się w tej decyzji wytrwać. Nie mają siły aby zmierzyć się z bólem rozstania i braku miłości, samotnością i lękiem, tak jak brakuje im siły i „trzeźwości” myślenia, aby przeciwstawić się krzywdzącym zachowaniom partnera. W taki sposób ich związki stają się pasmami ciągłych powrotów i rozstań, nadziei na doświadczenie upragnionej miłości i bolesnych rozczarowań, chwilowej radości i coraz większego cierpienia.
Takie cykle powtarzają się często latami i zawsze destrukcyjnie wpływają na życie kochających za bardzo. Trwanie w toksycznych, raniących związkach odbiera bowiem siły, zdolność do dobrego myślenia o sobie, rozróżnienia tego co normalne a co „chore” i dbania o swoje życie. Doświadczenia krzywdy niszczą godność i moc osobistą człowieka, przez co z czasem kochający za bardzo stają się coraz bardziej bezradni, uwikłani w chorą relację i niezdolni do tego, aby „samodzielnie” ją zakończyć.
Kochający za bardzo, którzy pragną zmiany w swoim życiu, potrzebują nie tylko wsparcia w „zdrowieniu”, ale często także profesjonalnej pomocy psychologicznej. Celem takiej terapii jest zmiana schematu funkcjonowania w relacji – zrozumienie specyfiki uwikłania w raniący związek, uprawomocnienie trudnych uczuć oraz odzyskanie mocy osobistej, umożliwiającej dokonywanie dobrych wyborów i tworzenie związków, które pozwalają czerpać miłość i szczęście.